Sugestia

Czytaj w/g kolejności wpisów:)))

niedziela, 25 kwietnia 2010

Pielęgnowanie marzeń

      Na jakimś szkoleniu jeden z mówców opisywał jak należy dbać, pielęgnować, rozwijać swoje marzenia. Opisywał na przykładzie samochodu co należy robić... Zbierać informacje, oglądać na zdjęciach, czytać w prasie opisy znawców, pójść do salonu wsiąść do samochodu, umówić się na jazdę próbną... Odbierać wszystkimi zmysłami... !!!
      Nic nowego - pomyślałem.... i przeszedłem bez wzruszenia...
      Aż do pewnego pięknego dnia, w którym to pewien domorosły filozof nie zaczął się wyżywać nad informacjami pochodzącymi z jednej takiej firmy. Naśmiewał się i krytykował, krytykował i naśmiewał...
      Jakiś czas później naszły mnie pewne refleksje! Cofnąłem się pamięcią do 1991 rok do 3 klasy liceum. Przypomniałem sobie jak kiedyś pragnąłem mieć notes menadżerski. Mały elektroniczny komputerek ale jak na tamte czas totalny odlot, kosztował tyle co wynosiła wtedy średnia krajowa. Kalkulator, kalendarz, terminarz i 1000 innych funkcji. Zacząłem pracować w marcu pod koniec 3 klasy jako przedstawiciel handlowy firmy jubilerskiej. Pojawiły się możliwości na zakup. Marzenie przerodziło się w cel. Krążyłem po sklepach jubilerskich i budowałem sobie rynek zbytu. Byłem najmłodszy w firmie i nikt nie traktował mnie poważnie! Rynek warszawski był już podzielony. dla mnie zostały same ochłapy najmniejsze sklepiki i firmy...

To wszystko nie miało znaczenia!!! Bo ja miałem MARZENIA!!!

      Chciałem kupić sobie prawdziwe spodnie dżinsowe, ubrania na które nie było stać moich rodziców, kurtkę skórzaną... Oraz mój upragniony notes elektroniczny!!!

Jak myślicie co robiłem? prawie codziennie byłem w sklepie gdzie leżał na wystawie. przychodziłem i rozmawiałem, czytałem instrukcje, dotykałem wyjmowałem kartę z dodatkową pamięcią, dowiadywałem się jakie inne karty są z oprogramowaniem, jakie firma zapowiada, że sprowadzi, ile to może kosztować. Zdarzało się, że po pracy przyszedłem ale było już za późno... stałem przy szybie i oglądałem pudełko ze zdjęciem na wystawie, stawałem na palcach by zobaczyć od góry, kucałem aby obejrzeć od dołu, skręcałem się i wykręcałem i przesuwałem by obejrzeć boki, czytałem wszystko co było na opakowaniu. Chociaż znałem już wszystkie parametry na pamieć. To było to, co mnie podniecało nakręcało do działania... !!!


Jaki był efekt? Przyszedł dzień w którym poszedłem i zakupiłem, ten mały gadżet biznesowy stał się moją własnością! Mogłem się już nim cieszyć! I cieszyłem się! dodatkowo o drodze kupiłem sobie trochę więcej potrzebnych elementów do biznesu, krawaty, koszule, spodnie...
w ciągu 2 miesięcy moje dochody wzrosły 4 krotnie. W pierwszym miesiącu zarobiłem 70% średniej krajowej dwa miesiące później zarabiałem już 3 średnie krajowe.
      Pojawiło się nowe marzenie! Własny samochód!
      Maszyna marzeń znowu ruszyła! Nie było mowy o nowym z salonu. Patrzyłem jakim samochodami jeździli rodzice kolegów. Sprawdzałem cen w gazetach, komisach i ofertach... Ojciec kolegi chandlował samochodami, zał się na tym, zabierał syna na giełdy. Miałem źródła informacji, zaczęły się rozmowy, rozmowy, rozmowy, rozmowy, rozmowy, rozmowy...
      Do końca wakacji dokonywałem 50% obrotu firmy, w której pracowałem i to na najsłabszej części rynku... pomimo nieprzychylności innych przedstawicieli i rzucania kłód pod nogi przez szefa produkcji. Od 1 września dostałem awans na szefa sprzedaży i miałem stworzyć i wyszkolić nowa ekipę. Dostałem cały rynek Warszawski oraz do dyspozycji kierowce-obstawę z samochodem i nowy asortyment!!! Walizkę z biżuterią diamentową:) Tak tak prawdziwe diamenty...
            ... Na wiosnę kupowałem swój pierwszy samochód - VW Pasat!!!


  • Nie miałem doświadczenia!
  • Nie miałem wiedzy!
  • Nie byłem autorytetem!
  • Nie byłem znawcą!
  • Nie znałem technik sprzedaży!
  • Nie znałem psychologi sukcesu!
  • Nie znałem zasad psychologi sukcesu!
  • ...
Ale miałem marzenia!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz