Sugestia

Czytaj w/g kolejności wpisów:)))

poniedziałek, 17 maja 2010

Jacht

Od lat szukam, grzebie, analizuje i zmieniam koncepcje...

... ale non stop wracam do jednego wyboru, który najbardziej mnie przyciąga!




niedziela, 9 maja 2010

Morska pasja

Morska pasja czyli w moim wydaniu zamiłowanie do żeglarstwa.
Zagłębiając się w temat żeglarki pojawiały mi się kolejne marzenia...

  1. Przepłynąć Ocean Atlantycki - Zrealizowane!!!
  2. Opłynąć Europę - w jednym lub w wielu rejsach... - W trakcie realizacji!!!
  3. Przepłynąć Ocean Atlantycki jako kapitan tam i z powrotem...
      Realizację 2 punktu rozpocząłem od pierwszego rejsu morskiego: Majorka - Gibraltar... Tak! Tak! nie jestem wychowankiem Bałtyku. A co gorsze wcale mnie nie pociąga... Wiem co chcę!!! Przyjemnie, ciepło, błekitna woda, przepiękna fauna i flora, maska płetwy, rurka i kusza...
      Trasa od Istambułu do St. Petersburga... Tak! Dokładnie tak! Skandynawia nie wchodzi w grę. To może będzie kolejny cel:) Ale skoro Skandynawowie nie uważają się za Europejczyków i mówią: "na wakacje jadą do Europy" to bez łaski ich nie opłynę:)))!!!



Punkt 3 Czyli "Przepłynąć Ocean Atlantycki jako kapitan tam i z powrotem..." to troszeczkę inna bajka. Planuje zrobić Pęntlę Atlantycką:

  1. Gibraltar
  2. Wyspy Kanaryjskie
  3. Karaiby
  4. Bermudy - Jeszcze raz:)))
  5. Azory
  6. Gibraltar

piątek, 30 kwietnia 2010

Rekin

      W zeszłym roku dopadła mnie nowa  pasja, a dokładniej 2 in 1. 


      Dwa małżeństwa na jachcie nurkowały... Ale nie w tym rzecz bo nurkuje wiele osób. Przyznam się szczerze, że nurkowanie nigdy mnie nie pociągało, aż do momentu gdy połączyło się z określonym celem a przede wszystkim ktoś nauczył mnie nurkować. Okazało się, że to nie takie hop siup! Są techniki, metody... Pożyczono mi sprzęt i rozpocząłem komiczne próby... :)))


      Zaczęły się lekcje... Popatrz... Nie tak! Zrób tak... A to tak...
O rany aby była frajda trzeba trochę popracować! Potem następni klienci też mnie douczali, dzieli się swoją wiedzą... Czytałem książki o nurkowaniu... Aż sam zacząłem uczyć innych


      Ok! Nauczyłem się nurkować... Znikać pod wodą... I nie tylko! Dostałem w rękę kuszę... I ambicja poszła w ruch... Musze coś złowić!!! Ok 1,5 godziny nurkowania i 2 rybki!!! Co za wstyd! Miała być cała siatka! A tyutaj dwie małe rybki... Upssssssss!


      Okazało sie nie takie łatwe!!!


      Trudno! Wracam na jacht, podpływam, pokazuje moje "trofea"... WOW!!! Słyszę: Gratulacje! Jak na pierwszy raz całkiem nieźle:))).
Nie było łatwo ustrzelić rybkę na  widelec! Z dnia na dzień było coraz lepiej, z rejsu na rejs coraz większe sukcesy, aż raz załoga nie przejadła rybek!!!
      Do rybek doszły ośmiornice... raz był wąż morski - murena...


      Odezwał się u mnie pradawny instynkt łowcy. Wykopałem go gdzieś z wnętrza. Coś nowego nieznanego. Zacząłem zachowywać się inaczej, integrować z naturą, wtapiać w jej część. Rozumieć faunę i florę. Trzeba było się zatrzymać... Patrzeć, przyglądać się, czekać aż morska dżungla się poruszy... Chciałem złowić ośmiornice aby ją złowić trzeba ją znaleźć,  zobaczyć... Nie wiedziałem czego szukać? Dopytywałem się! Kolory, rozmiary kształty... Nie wiedziałem na początku czego szukać... Na talerzu w restauracji wyglądała inaczej - jak się później okazało... 


      Nadeszła ta chwila!!! Wielka radość!!! Zobaczyłem!!!


      Od Tej chwili wiedziałem czego szukać!!!


      Jak wygląda, jaki rozmiar, jak wtapia się w tło, jak się maskuje... i co najważniejsze jakie ryby jej toważyszą i w jakich wodach jej szukać...
Coś niesamowitego!!! Po jakimś czasie wyskakiwałem z jachtu do wody i od razu wiedziałem, że w tej zatoce będą ośmiornice! Jak fantastycznie jesteśmy skonstruowani! ile mamy ukrytych zmysłów, jaki instynkt...


      Teraz była już zabawa, entuzjazm... Pasja! Zacząłem zarażać innych tą pasją!!!


I pojawiło się marzenie!!!


Ustrzelić z kuszy rekina!!!

Nowe Wyzwanie!!!



      Zobaczyłem prawdziwego rekina złowionego przez rybaka, mogłem go wziąć w rękę dotknąć skóry, o której słyszałem z opowiadań jaka jest szorstaka, poczuć ile waży i jak jeszcze oddycha. 
TAK! Oddychał! Żył! Trzymałe w ręku żywego rekina!!! Nie mogłem uwierzyć


I w tym momencie narodziło się marzenie!!!

Ja takiego chcę złowić!!! Ustrzelić z kuszy!!!!

środa, 28 kwietnia 2010

Sięgając gwiazd...

Ile młodych ludzi, dzieci marzy by zostać kosmonautami?

Do niedawna bajka niczym loty na latającym dywanie...

a dziś... ?

Dziś marzenia mogą się już zrealizować!






KOCHANI DO DZIEŁA!!!
LECIMY W KOSMOS!!!

Etap 1. Zbieramy informacje

Jak myślicie od kiedy turyści będą mogli latać w kosmos?

Odpowiedź znajdziemy w artykule: http://www.sparing.pl/article.php?id=211&page=0


"VIP Class: Pierwszy kosmiczny turysta za tydzień spędzony na Międzynarodowej Stacji Orbitalnej zapłacił aż 20 milionów dolarów. Już wkrótce na lot w kosmos wystarczy setna część tej sumy."
...
      "Ostatecznie pierwszy kosmiczny turysta wyruszył w podróż pod koniec kwietnia 2001 roku. Na stacji spędził ponad tydzień. – Ziemia z kosmosu wygląda naprawdę pięknie. Każda minuta w tym miejscu warta jest wielokrotnie więcej niż wydane przeze mnie 20 mln dolarów – powiedział w jednym z wywiadów. 
Choć od lotu Tito minęło już sześć lat, w kosmos poleciało tylko czterech cywilów. W 2002 r. afrykański magnat internetowy Mark Shuttleworth, współtwórca systemów Ubuntu i Debian, spędził w kosmosie kilka dni. Na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej brał udział w badaniach nad ludzkim genomem i AIDS. W 2005 r. Rosja wysłała w kosmos trzeciego człowieka – Amerykanina Grega Olsena. W kosmos polecieli też Anousheh Ansari (pierwszy podróżnik płci żeńskiej) i Charles Simonyi, współzałożyciel Microsoftu. "
...
      "W ciągu najbliższych 10 lat liczba turystów wzrośnie jednak... kilkusetkrotnie!"
...
      "Jednocześnie w ofercie firmy znalazły się dwie nowe pozycje – półtoragodzinny spacer w przestrzeni kosmicznej (wart 15 milionów dolarów) oraz wyprawa śladami Neila Armstronga. Za możliwość obejrzenia Księżyca z bliska dwóch pasażerów zapłaci po 100 milionów dolarów. – Zainteresowanie jest spore, na razie jednak przeprowadzamy niezbędne eksperymenty."
...
"Zupełnie inną propozycję przygotowała dla swoich klientów firma Virgin Galactic. Już w 2008 r. regularne loty zacznie jej wahadłowiec SpaceShipTwo, zabierający na pokład sześciu pasażerów. – Trzygodzinny lot w przestrzeni kosmicznej będzie kosztował 200 tys. dolarów. Niezbędne szkolenie przed startem zajmie nie więcej niż trzy dni. Myślę, że nikt nie zaoferuje lepszych warunków – deklaruje Richard Branson, szef Virgin Group. SpaceShipTwo zostanie wyniesiony w powietrze przez statek matkę i dopiero tam włączy swoje silniki. Ostatecznie wzniesie się na wysokość 108 km nad powierzchnię Ziemi, skąd pasażerowie będą mogli podziwiać zieleń kontynentów i błękit mórz."
...
Kosmiczny statek pasażerski 

Prezentacja maszyny SpaceShipTwo (SS2) odbyła się w hangarze bazy lotniczej Mojave, około 130 kilometrów na północny wschód od Los Angeles. Branson podkreślił, że jego dzieło stanowi "przyszłość transportu ludzkości".

Pojazd w towarzystwie kilkudziesięciu dziennikarzy i około 40 przyszłych pasażerów butelką szampana ochrzcili gubernatorzy stanów Kalifornia i Nowy Meksyk - Arnold Schwarzenegger i Bill Richardson. Maszynę nazwano Virgin Space Ship (VSS) Enterprise.



Wnętrze
VSS Enterprise zbudowany jest z lekkich kompozytów węglowych i napędzany hybrydowym silnikiem rakietowym SS2, opierającym się na konstrukcji wcześniejszego statku kosmicznego Bransona SpaceShipOne (SS1).

Enterprise ma 18 metrów długości, mieści dwuosobową załogę i sześciu pasażerów.

Konstrukcja pojazdu wciąż jest rozwijana i w ciągu najbliższych 18 miesięcy będzie przechodziła intensywne testy. Według Bransona VSS Enterprise będzie mógł wznieść się w powietrze dopiero w 2011 roku z bazy kosmicznej w Nowym Meksyku, będącej wciąż w budowie.




VMS Eve – tak nazywa się samolot, który na odpowiednią wysokość wyniesie (na wysokość około 50, 000 stóp) kolejną maszynę, czyli Space Ship 2 (Gwiezdny okręt 2). Na pokładzie tej drugiej konstrukcji możliwy będzie lot na wysokość około 110 km nad ziemię. Sześciu kosmicznych turystów będzie miało wyjątkową okazję doświadczyć stanu nieważkości i spojrzeć na ziemię z kosmosu. Podobno taki widok potrafi zmienić całe późniejsze życie!


TERMINAL
"Trwa również budowa pasu startowego w pierwszym kosmicznym porcie lotniczym – Space Port America stan Nowy Meksyk, USA. Terminal już stoi."
...
"Władze stanowe zainwestowały w obiekt w miejscowości Upham blisko 200 mln dolarów. Będzie tam pas startowy o długości 3 tysięcy metrów, terminal kosmiczny i hangar. Później Branson zamierza rozszerzyć działalność na cały glob."



niedziela, 25 kwietnia 2010

Zaczynamy marzyć od nowa...

Po pierwsze marzenia powinny być zharmonizowane z działalnością, którą się zajmujemy.

Jednym z moich marzeń było i jest mieć Mercedesa, zawsze myślałem o klasie od C do E... Jednak teraz muszę zmodyfikować i sprecyzować to marzenie!

Ma być czarny Mercedes klasy S!!!

To będzie!!!

Maszyna marzeń poszła w ruch!!!


Smukła linia - to mi się podoba

Jeden z elementów - drobiazg mnie zafascynował - analogowy zegarek w samochodzie naszpikowanym elektroniką:)))


S 450 CDI


Silniki wysokoprężne w technologii Common Rail najnowszej generacji są bardziej dynamiczne i mocniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Najlepszym silnikiem Diesla w Klasie S jest S 450 CDI: ta wysokoprężna jednostka V8 o maksymalnym momencie obrotowym 730 Nm oferuje sportowe rezerwy mocy i charakteryzuje się szybkimi reakcjami na polecenia kierowcy.


Ta oferująca moc 235 kW (320 KM) jednostka osiąga swój maksymalny moment obrotowy już przy prędkości obrotowej 2200 obr/min. Ulepszone przepływy w chłodnicy powietrza doładowania oraz w kanałach wlotowych głowicy cylindrów w połączeniu z ulepszoną turbosprężarką zasilaną spalinami zaowocowały doskonałymi osiągami przy maksymalnie spokojnej pracy.

S 450 CDI: zużycie paliwa średnio: 9,1–9,3 l/100 km, emisje CO2 średnio: 240–245 g/km) [3]



Pojemność zbiornika paliwa/w tym rezerwa (l)90/11
Zużycie paliwa, miasto (l/100 km)14,6–14,8
Zużycie paliwa, poza miastem (l/100 km)7,4–7,7
Zużycie paliwa, średnio (l/100 km)10,0–10,2
Emisje CO2 średnio (g/km)234–237
Współczynnik cw0,27
Klasa emisyjnaEU5


Przyspieszenie 0-100 km/h (sek.)7,3
Prędkość maksymalna (km/h)250, el. ograniczona
Kilka wersji do wyboru:

Trzeba dowiedzieć się więcej.

[---Post w budowie - ciągłej budowie---]

Pielęgnowanie marzeń

      Na jakimś szkoleniu jeden z mówców opisywał jak należy dbać, pielęgnować, rozwijać swoje marzenia. Opisywał na przykładzie samochodu co należy robić... Zbierać informacje, oglądać na zdjęciach, czytać w prasie opisy znawców, pójść do salonu wsiąść do samochodu, umówić się na jazdę próbną... Odbierać wszystkimi zmysłami... !!!
      Nic nowego - pomyślałem.... i przeszedłem bez wzruszenia...
      Aż do pewnego pięknego dnia, w którym to pewien domorosły filozof nie zaczął się wyżywać nad informacjami pochodzącymi z jednej takiej firmy. Naśmiewał się i krytykował, krytykował i naśmiewał...
      Jakiś czas później naszły mnie pewne refleksje! Cofnąłem się pamięcią do 1991 rok do 3 klasy liceum. Przypomniałem sobie jak kiedyś pragnąłem mieć notes menadżerski. Mały elektroniczny komputerek ale jak na tamte czas totalny odlot, kosztował tyle co wynosiła wtedy średnia krajowa. Kalkulator, kalendarz, terminarz i 1000 innych funkcji. Zacząłem pracować w marcu pod koniec 3 klasy jako przedstawiciel handlowy firmy jubilerskiej. Pojawiły się możliwości na zakup. Marzenie przerodziło się w cel. Krążyłem po sklepach jubilerskich i budowałem sobie rynek zbytu. Byłem najmłodszy w firmie i nikt nie traktował mnie poważnie! Rynek warszawski był już podzielony. dla mnie zostały same ochłapy najmniejsze sklepiki i firmy...

To wszystko nie miało znaczenia!!! Bo ja miałem MARZENIA!!!

      Chciałem kupić sobie prawdziwe spodnie dżinsowe, ubrania na które nie było stać moich rodziców, kurtkę skórzaną... Oraz mój upragniony notes elektroniczny!!!

Jak myślicie co robiłem? prawie codziennie byłem w sklepie gdzie leżał na wystawie. przychodziłem i rozmawiałem, czytałem instrukcje, dotykałem wyjmowałem kartę z dodatkową pamięcią, dowiadywałem się jakie inne karty są z oprogramowaniem, jakie firma zapowiada, że sprowadzi, ile to może kosztować. Zdarzało się, że po pracy przyszedłem ale było już za późno... stałem przy szybie i oglądałem pudełko ze zdjęciem na wystawie, stawałem na palcach by zobaczyć od góry, kucałem aby obejrzeć od dołu, skręcałem się i wykręcałem i przesuwałem by obejrzeć boki, czytałem wszystko co było na opakowaniu. Chociaż znałem już wszystkie parametry na pamieć. To było to, co mnie podniecało nakręcało do działania... !!!


Jaki był efekt? Przyszedł dzień w którym poszedłem i zakupiłem, ten mały gadżet biznesowy stał się moją własnością! Mogłem się już nim cieszyć! I cieszyłem się! dodatkowo o drodze kupiłem sobie trochę więcej potrzebnych elementów do biznesu, krawaty, koszule, spodnie...
w ciągu 2 miesięcy moje dochody wzrosły 4 krotnie. W pierwszym miesiącu zarobiłem 70% średniej krajowej dwa miesiące później zarabiałem już 3 średnie krajowe.
      Pojawiło się nowe marzenie! Własny samochód!
      Maszyna marzeń znowu ruszyła! Nie było mowy o nowym z salonu. Patrzyłem jakim samochodami jeździli rodzice kolegów. Sprawdzałem cen w gazetach, komisach i ofertach... Ojciec kolegi chandlował samochodami, zał się na tym, zabierał syna na giełdy. Miałem źródła informacji, zaczęły się rozmowy, rozmowy, rozmowy, rozmowy, rozmowy, rozmowy...
      Do końca wakacji dokonywałem 50% obrotu firmy, w której pracowałem i to na najsłabszej części rynku... pomimo nieprzychylności innych przedstawicieli i rzucania kłód pod nogi przez szefa produkcji. Od 1 września dostałem awans na szefa sprzedaży i miałem stworzyć i wyszkolić nowa ekipę. Dostałem cały rynek Warszawski oraz do dyspozycji kierowce-obstawę z samochodem i nowy asortyment!!! Walizkę z biżuterią diamentową:) Tak tak prawdziwe diamenty...
            ... Na wiosnę kupowałem swój pierwszy samochód - VW Pasat!!!


  • Nie miałem doświadczenia!
  • Nie miałem wiedzy!
  • Nie byłem autorytetem!
  • Nie byłem znawcą!
  • Nie znałem technik sprzedaży!
  • Nie znałem psychologi sukcesu!
  • Nie znałem zasad psychologi sukcesu!
  • ...
Ale miałem marzenia!!!

piątek, 23 kwietnia 2010

Trzy lata w MARZENIACH...


      Od pierwszego razu gdy ujrzałem trasę jachtu, którym miałem płynąć zapragnąłem przepłynąć Atlantyk. W 2004 roku wybrałem się na rejs Majorka Gibraltar. Okres listopad Rejs bardzo kosztowny ale kasa wtedy akurat była. Kosztowny ponieważ musiałem wszystko kupić! Nic nie miałem! Sztormiak, kalosze, polary... Wszystko!


...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
      W tym wpisie chciałbym po raz pierwszy zwrócić uwagę na to jak powstawało, rodziło się i rosło we mnie marzenie. Jak pielęgnowałem je i jak nad nim pracowałem. Jak do niego powracałem i kombinowałem.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

...
      Internet poszedł w ruch, katalogi, wyjazdy do sklepów, rozmowy z doświadczonymi żeglarzami... a potem targowanie się i zakupy:)))
      Plan był prost! przygotować się dobrze brak półśrodków!!!!!! Rejs miał wytyczony cel: z Majorki do Gibraltaru - 520Mm w 10 dni. Co zakładało pływanie w dzień i w nocy.
Jedna to miała być tylko rozgrzewka. Bo moja uwaga była skupiona na prawdziwym marzeniu. Marzeniu nad którym tkwiłem, rozmyślałem. Liczyłem dni i godziny... kalkulowałem koszty...

Marzenie:

PRZEPŁYNĄĆ OCEAN ATLANTYCKI!!!

      Wszystkie zakupy, które dokonywałem na ten rejs musiały sprostać wymaganiom jakie będą panowały w warunkach oceanicznych.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
1. Zasada! Przygotować się! Zaorać pole, zasiać ziarno i czekać na deszcz! - Spodziewać się deszczu!
Tutaj spodziewać się możliwości rejsu.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Były również wątpliwości: A co będzie jak będę miał permanentna chorobą morska, która się zdarza 1 raz na milion... ? Niektórzy myślą, że Ci co osiągają sukcesy, dokonują jakiś wyczynów, realizują cele - robią wszystko z łatwością... Nic bardziej mylnego!!!

    Wątpliwości i strach trzeba było pokonać!!!

     Rejs opłacony! Zakupy dokonane, bilety na samolot zakupione. Z Warszawy leciałem do ... i z ... na Majorkę. w drodze powrotnej z Gibraltaru autobusem do Malagi, samolotem z Malagi do Londynu i z Londynu do Warszawy. Wszystkie rezerwacje dokonane wcześniej i automatycznie mieszczę się w 700zł za wszystkie bilety.

      Początek listopada ostatnie szlify... Podniecenie sięga zenity... mój pierwszy morski rejs...
Go!!! Na próbę generalna przed Atlantykiem!!!
      OK! Ale ten wpis nie ma na celu opisu mojego pierwszego morskiego rejsu tylko przybliżenie mojej drogi na rejs przez ocean Atlantycki...

Istniała gazetka - katalog jednej z firm w której opisany był plan trasy jachtu Bavaria 44, który płyną z Chorwacji na Karaiby i z powrotem 12 000 Mm ok pół roku. Trasa podzielona na etapy. Jeden z etapów to Majorka - Gibraltar, następny Gibraltar - wyspy Kanarujskie... i następny!!! Tak następny, To własnie jedna z 2 opcji, Kanary - Karaiby Odcinek przez Atlantyk - sprzedawany w 100%.
      Drugim takim odcinkiem były Karaiby - Azory. Siedziałem nad "rozkładem jazdy" i MARZYŁEM.
Tak MARZYŁEM!!! Wiedziałem wszystko...
Kanry - Karaiby: 30 dni, 2700Mm St. Cruz - Martinika
Karaiby - Azory: 28 dni, 2400Mm Martynika - Guadaloupe - Antiqua - St. Martin, Tortolla, Salao, Sao Roque - Sao Jorge - Sta. Cruz da Graciosa
liczyłem koszty, sprawdzałem samoloty. WRACAŁEM, WRACAŁEM, WRACAŁEM, WRACAŁEM, WRACAŁEM... WRACAŁEM do tematu. Zastanawiałem się czy mogę zostawić firmę na miesiąc? I chyba to wydawało mi się największym problemem!!!! Skąd wziąć pieniądze? Oglądałem zdjęcia... Pytałem się o wrażenia... PLANOWAŁEM!!!
      Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiii pech firma zawiesiła rejsy po 2 latach... i po marzeniu.... ???
...

      Jest rok 2006 kopie w ogródku i szykuje plany strategiczne dla firmy... jak podnieść obroty, retownoś firmy... ? Co robić dalej... ?  Termin wdrożenia 1 styczeń 2007!

...

      Jest rok 2007... styczeń, luty, marzec... sam siedzę w galerii, personel zwolniony, codziennie dojeżdżam 2-6 dni w miesiącu zastępuje mnie Grażynka... :) Kwiecień, 2 kwiecień firma kończy 15 lat!!! Od kwietnia zatrudniam Grażynkę... idzie coraz lepiej...
Do Atlantyku tylko wzdycham... Nikt nic nie organizuje... Kupić jacht... ? Na stopa... ?

30 kwietnia 2007 - Telefon!!!!!!!!!!!!! Odbieram i słyszę:
- Poszukujemy ludzi z doświadczeniem skipperskim do pomocy w przeprowadzeniu jachtu przez Atlantyk!
... z doświadczeniem skipperskim... ... Atlantyk...
zaczyna się rozmowa
-... tylko opłacam przelot za samolot ok 2000pln! jedna z informacji
- ... nie dam rady dopiero co zaczyma stawić firme na nogi po zeszłorocznym kryzysie...
jadę do galerii rozmawiam z Grażynka... bez entuzjazmu nie wyjme teraz 2000zł z kasy...

1 maj 2007 znowu tel.:
- ... 50% za samolot...
- nie dam rady - znowu odpowiadam! tak pierwsza bariera to kasa
Ale już się zaczynam łamać... juz powracam do marzeń... a może jednak ... ?
1000zł to nie wiele i za razem tak dużo!!!
Przeszkadza ODPOWIEDZIALNOŚĆ za firmę!!!
z drugiej strony:
1. tylko 1000zł...
2. rejs przez Atlantyk
3. poza Atlantykiem kanał angielski, Morze północne, Kanał Kiloński i Bałtyk... Też tam nie pływałem...
4. staż na morsa
5. trzeci brakujący rejs
6. ilość godzin przekroczy wszystkie braki...
7. staż na pływach...
8. start na Bermudach - NAWET o nich nie marzyłem!!!
    Łamie się coraz bardziej...

    2 maj 2007 - trzeci telefon:
    - ... wszystko pokrywamy łącznie z wizą do USA!!!!!!!!!!
    - OK! Płynę!!!

    Teraz tylko formalności! TYLKO???????????????? Nie mam wizy do USA!!! Ludzie latami się starają!
    Umawiam się na rozmowę z konsulem w ambasadzie. Przecież jestem biznesmenem... Nie jadę pracować na zmywaku!!! termin otrzymania wizy 5 dni czyli piętek... Piętek.... ??? W piętek to już mam opuszczać terytorium USA!!! Trzeba stanąć na rzęsach i zaklaskać uszami!!!



    Poniedziałek, 7 maja 2007, 
    godz 7:30
    Stawiam się pod ambasadą USA zgodnie ze wskazówkami. Wszystkie potrzebne dokumenty: wypełnien druki, wpisy do ewidencji, NIP, Regon, Pity, Akty notarialne, Podpisane umowy długo terminowe... dokumenty żeglarskie... i już nie pamiętam co jeszcze... :)

    godz 9:30
    Rozmawiam z konsulem...
    - Jaki jest cel?
    - Tranzyt, lecę na bermudy?
    - Po co?
    - Pomóc znajomym przeprowadzić jacht.
    - Zarobkowo?
    - Nie...
    - Ile osób pracuje w pana firmie?
    - 2 osoby... ups wymknęło mi się - razem ze mną ale nie komentuje... :)
    - Ok! Ma pan Wizę!
    - Ufff!!!
    - przyjdzie poczta kurierską do 5 dni...
    - ale ja mam samolot w czwartek!!! Please!!! popiskuje
    - Ok! proszę sprawdzić dziś 0 14:00 a jak nie to będzie jutro rano!!!

    godz. 13:50
    Wychodzę z domu... Nie zdążyłem dojść do samochodu. Telefon z Ambasady:
    - Wiza czeka:)

    godz 14:30
    otwierają okienko, się Amarykanom nie spieszy... Odbieram wizę

    -----------------------------------------------------------------------------------------------------------
    2. Zasada! NIE PODDAWAĆ SIĘ!
    -----------------------------------------------------------------------------------------------------------

    Teraz tylko wsiąść w samolot i lecieć spełniać marzenie...

    Rok później organizowałem wyjazd na Złoty Pierścień Moskwy. Jedna z osób poddała się na miesiąc przed terminem... Nie miała paszportu... Nie walczyła... To nie było jej marzenie....

    Nie zawsze możemy wiedzieć jak i jaką drogą

    -----------------------------------------------------------------------------------------------------------
    3. Zasada! SPRECYZOWAĆ MARZENIE! I pracować nad nim. Ładować je emocjami! Pozostawić Bogu drogę, którą nam przygotuje by to osiągnąć!

    4. Zasada! Być wdzięcznym! Dziękuję!!! Deo Gratias!!!
    -----------------------------------------------------------------------------------------------------------